Z początkiem 2021 r. do Polski wszedł estoński CIT. Rząd hucznie zapowiadał nową dogodną formę opodatkowania firm w Polsce. Problem w tym, że w praktyce z estońskiego CIT mało kto może skorzystać. Dla większości Polaków estoński CIT jest poza zasięgiem. Dzisiaj dowiesz się o dwóch pułapkach a dokładnie zasadach, które zamykają Polakom drzwi do skorzystania z estońskiego CIT.
Obecny rząd Polski wprowadza coraz więcej opłat, podatków a stare od 5 lat podwyższa, o których w rządowej telewizji nie usłyszymy. Za to słyszymy, jak wspaniały jest nowy niski i dogodny estoński CIT.
Polacy, którzy nie znają się na podatkach, mogą mieć wrażenie, że wprowadzenie tak zwanego estońskiego CIT to wielki podarunek od rządu i od 2021 r. każdy Polak będzie mógł się bogacić, zakładając i inwestując w polskie firmy.
Dzięki estońskiemu CIT nie ma wymogu płacenia podatku CIT tak długo jak nie są wypłacane zyski z firmy. To bardzo dogodne warunki.
Polacy oglądający polskie kanały telewizyjne wręcz mogą mieć wrażenie, że dziesiątki tysięcy Polaków z zagranicy zacznie wracać do Polski, aby założyć firmę i pozostać w Polsce, a ich torem pójdzie setki tysięcy Polaków, którzy na stałe mieszkają w Polsce.
Estoński CIT – zasady i pułapki
Problem w tym, że estoński CIT to jeden wielki kit i w praktyce tylko nieliczni mogą z niego skorzystać, a ci, którzy mogą już dzisiaj skorzystać z estońskiego CIT, boją się ze względu na listę wymogów, które trzeba spełnić w każdej chwili, aby polski aparat skarbowy nie zabronił korzystania twojej firmie z estońskiego CIT
Jeżeli myślisz, że masz na założenie swojej firmy 300 tys. zł, które zbierałeś w ciągu ostatnich 10 lat, wrócisz do Polski i założysz sobie firmę wraz z żoną i zatrudnisz dwie osoby na etat, co jest wielkim wysiłkiem dla początkujących firm, ponieważ w Polsce gdy zatrudniasz ludzi, to teoretycznie ich adoptujesz. To uważaj! W tym przykładzie nie możesz skorzystać z estońskiego CIT!
Do skorzystania z estońskiego CIT musisz zatrudnić co najmniej trzy osoby na etat. Ty i żona się nie liczycie!
Firma, która chce skorzystać z estońskiego CIT, musi mieć co najmniej trzech pracowników na etat! Osoby, które wykonują zlecenia dla Twojej firmy na zasadach działalności gospodarczej, nie są brane pod uwagę.
Jeżeli masz przysłowiowy startup, to zapomnij o tej formie opodatkowania. Estoński CIT to wielki kit!
Drugą barierą wejścia jest wymóg w ciągu 4 lat 33 proc. ponoszenia bezpośrednich nakładów inwestycyjnych. Wysokość nakładów inwestycyjnych należy kalkulować w stosunku do wartości początkowego majątku firmy.
Właściciel spółki nie będzie mógł włączyć w nakłady inwestycyjne samochodów osobowych i innych środków transportu oraz składników majątku spółki służącego głównie celom osobistym udziałowców lub akcjonariuszy lub członkom ich rodzin.
Estoński CIT – dla kogo?
Jeżeli myślisz, że założysz sobie innowacyjną firmę w trzy osoby i będziesz korzystać z outsourcingu pracowników z Ukrainy lub Filipin to estoński CIT także nie jest dla Ciebie.
W rzeczywistości nowa forma opodatkowania jest tylko dla wybranych. Im na początku masz większy wkład inwestycyjny tym w ciągu następnych lat, musisz wydać więcej na inwestycje.
Wiele firmy, które wzbogaciły swoich właścicieli na grube miliony, nigdy nie miało więcej niż dwóch pracowników.
Są branże, w których firmy podpisują kontrakty z osobami, które działają na działalności gospodarczej i ani jedni, ani drudzy nigdy nie chcieliby współpracy na innych zasadach.
Jednak, jeżeli właściciele firmy informatycznej, jakiegoś innowacyjnego startupu, który najpierw musi, być budowany przez cztery lata poprzez zlecenia będą chcieli skorzystać z estońskiego CIT, będą zmuszeni do „adoptowania” (zatrudnienia na etat) trzech informatyków, którzy nie do końca chcą i dla bezpieczeństwa firmy nigdy nie powinni zostać zatrudnieni.
Estoński CIT to następne niepowszechne udogodnienie podatkowe, które ma w telewizorze na prezentacji w PowerPoint wyglądać jak wielkie dobrodziejstwo, ale w praktyce bariery wejścia mogą zostać spełnione przez nielicznych.
Wyższe podatki i opłaty w 2021 roku: